wtorek, 14 sierpnia 2012

to nie była żadna miłość..


Chciałbym wymazać wszystkie wspomnienia, być człowiekiem bez przeszłości.
bo gdy zamykam oczy, widzę Ciebie przed sobą, jesteś wielki, a ja wciąż jestem tylko małym dzieckiem.. choć już w moim życiu Ciebie nie ma, wciąż jesteś w snach.. Chciałbym temat dzieciństwa oddzielić gruba kreską, ale to wciąż siedzi mi w głowie i wciąż płaczę przez Ciebie kurwo.. Swoim butem zdeptałeś mi psychikę i teraz nadal sobie nie radzę, alkohol i tabletki nasenne to moja recepta na szczęście, trzeba wiele czasu i specjalistów, pracy nad sobą, żeby przestać się bać.. Nadal czuję na ciele te since, mimo że już nie jestem małolatem i minęło sporo czasu, ja czuję jakby to wszystko działo się wczoraj. To upokorzenie jak kazałeś mi się przed Tobą rozbierać, po czym mnie katowałeś, musiałem stać pod zimnym prysznicem kilka godzin, za nic, a w sumie to za Twoją marną przeszłość, przez którą wyżywałeś się na mnie i na mamie.. miałeś poważny problem ze sobą, chcieliśmy tylko Twojej miłości, a Ty tak nas traktowałeś.. Przed sąsiadami grałeś dobrego męża i ojca, a gdy przekraczaliśmy próg mieszkania, stawałeś się diabłem, już nie byłeś dobrym ojcem, lecz moim wrogiem. W pokoju jest cisza, a ja znów w przedpokoju słyszę Twoje kroki, bierzesz skórzany pas, jego metalowa klamra uderza o kafelki.. czuję zapach alkoholu i tej taniej perfumy.. po policzkach spływa mi pierwsza łza, to ukryty wewnątrz tej słonej wody strach.. Dziś czuję tylko obrzydzenie, nauczyłeś mnie jak postępować by nie stać się takim sukinsynem jak Ty.. ścierwo z Ciebie, nie miałeś przyczyny, byłeś najebany jak zawsze, uderzyłeś mamę, po podłodze płynęła krew.. płakała, ale nie widziałem w jej oczach strachu, chcieliśmy tylko normalnie żyć.. Ty nigdy nie sypiałeś, każdej sekundy odbierałeś mi mój honor, byłem potężny, lecz w ciele małego dziecka.. Pamiętam jak przychodziłeś do mnie w nocy.. robiłeś ze mną to co chciałeś.. zaciskałem zęby i dać się ponieść wyobraźni, odpłynąć gdzieś daleko do krainy marzeń, by nie czuć tego bólu.. po czym wracałeś zadowolony do łóżku, a moja poduszka była już cała mokra, od tych łez, które leciały nawet kiedy już nie chciałem.. oglądałem bajki, pierwszy raz od dłuższego czasu, a Ty podszedłeś od tyłu i założyłeś mi na głowę worek, do dziś czuję Twoje ręce na mojej szyi zaciskające się coraz mocniej.. mam coraz mniej powietrza, nie jestem w stanie wziąć oddechu, zanikający puls.. łzy mamy, gdy przemywała mi ranę, od rozbitej na mnie butelce, pamiętam to była kara za to, że skończyła Ci się wódka, nie byłem winny, kurwa co za wstyd.. przeszedłem piekło, ale to wiele mnie nauczyło, biorę głęboki oddech i już się Ciebie nie boję, nie me Ciebie już w moim życiu.. do niewidzenia..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz